„Portret kobiecy”

Opublikowano: 08.03.2019 w Blog | Inspiracje

Musi być do wyboru,
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare,
Czarne, wesołe, bez powodu pełne łez
Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie.
Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno.
Naiwna, ale najlepiej doradzi.
Słaba, ale udźwignie.
Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała.
Czyta Jaspersa i pisma kobiece.
Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most.
Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda.
Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem,
własne pieniądze na podróż daleką i długą,
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.
Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona.
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.
Albo go kocha albo się uparła.
Na dobre, na niedobre i na litość boską.

Wisława Szymborska, „Portret kobiecy”

Czytaj dalej...


O dbaniu o związek...

Opublikowano: 13.02.2019 w Blog | Inspiracje

“Dbanie o związek nie może mieć w sobie znamion zmuszania się. Bo nic nie pomogą rzeczy robione na siłę. Wspaniały, już niestety nieżyjący, terapeuta Andrzej Wiśniewski powiedział takie piękne zdanie: “W domu, w którym ludzie się kochają, naczynia same się zmywają”. To oczywiście przenośnia, ale idealnie pokazuje, co jest istotą mądrego, zdrowego dbania o związek. To nie powinien być żaden przymus, to nie powinny być żadne werbalizowane targi: “Zrobię to, jak ty zrobisz tamto”. […]

Czytaj dalej...


Bohemian Rhapsody

Opublikowano: 06.12.2018 w Blog | Inspiracje

Zastanawiam się, jak to jest możliwe, że już trochę jestem na tym świecie, a jak dotąd, nie słuchałam ich muzyki. Gdy leciała gdzieś w radio albo na imprezie to tak, ale nigdy jakoś specjalnie jej nie poznawałam. Aż do dnia, w którym obejrzałam film Bohemian Rhapsody i zachwyciła mnie muzyka Queen z jej gitarowym brzmieniem, łączeniem stylów i gatunków, niesamowitym głosem Freddiego Mercurego. 
Ten film jest w dużej mierze opowieścią o jego życiu. Nie znałam losów Freddiego, ale jego filmowy obraz zrobił na mnie niemałe wrażenie. Wyszłam z kina poruszona, zainspirowana, ożywiona i wciąż przyglądam się, co za tym stoi… Na pewno porywająca, energetyczna muzyka, ale nie tylko. Było w tym filmie coś znacznie ważniejszego, głębszego, porywającego… Freddie właśnie i jego historia.
W filmie ukazany został jako ktoś, kto za wszelką cenę stara się być sobą, żyć swoim życiem i robić w nim to, do czego został stworzony, czyli bycie artystą, który spełnia ludzkie pragnienia. Bezkompromisowy, odważny, pełen pasji, sięgający po to, czego chce. Na swojej drodze, odniosłam takie wrażenie, kroczący ku mistrzostwu, doskonałości w swojej twórczości. W relacjach z ludźmi autentyczny i bezpośredni, dla niektórych na pewno przekraczający różne granice. W głębi duszy wrażliwy i samotny - poszukiwał miłości i przyjaźni przez całe swoje życie. Myślę, że poszukiwał też siebie i uczył się kochać samego siebie - aż do końca.
Ciekawa jestem, jaki był naprawdę… Bo, że ruszał się i wyglądał świetnie, nie mam ani cienia wątpliwości. :) Jego filmowa historia pozostawiła we mnie wiele myśli i masę emocji, które pracowały we mnie przez dłuższy czas… Zobaczcie i doświadczcie tego same/sami - bardzo polecam.

Czytaj dalej...


Po filmie "7 uczuć" Koterskiego

Opublikowano: 02.11.2018 w Blog | Inspiracje

Już dawno żaden film tak bardzo mnie nie poruszył, jak „7 uczuć” Koterskiego. Były na nim momenty, gdy śmiałam się z komizmu scen i dialogów, które widziałam. Na których przypominałam sobie, jak wyglądało moje dzieciństwo i pierwsze lata szkolne. Były i takie, na których płakałam ze smutku, bólu, bezsilności, gdy czułam złość…

Czytaj dalej...


Bycie "czymś" rozprasza

Opublikowano: 26.10.2018 w Blog | Inspiracje

“[…] Bycie “czymś” rozprasza. Wystarczy być, zwyczajnie i po ludzku, być głodnym i spać, odczuwać chłód i ciepło, wstawać i układać się do snu. Okrywać się kocem i odkrywać się, robić sobie kawę i pić ją. Rozmrażać lodówkę, czytać, medytować, pracować, modlić się. Żyję tak, jak żyli moi przodkowie na ziemi, po czym umrę. Amen. Swoim życiem nie muszę niczego stwierdzać; nie muszę też niczego stwierdzać o nim jako o moim życiu, chociaż bez wątpienia nie jest ono życiem kogoś innego. Muszę nauczyć się stopniowo porzucać planowanie i fortele. Wie o tym mój rozum i chce tego moje serce”.

Czytaj dalej...



Kobieta, żona, mama w poszukiwaniu siebie - o filmie "Tully"

Opublikowano: 26.07.2018 w Blog | Inspiracje

Za ten wpis zabierałam się chyba od dwóch miesięcy, jak przystało na zajętą mamę, żonę, panię domu, do tego kobietę pracującą także poza domem. ;) Jako, że dziś udało mi się wstać przed domownikami i złapać spokojną chwilę - siadam do laptopa i czym prędzej piszę. A chciałam podzielić się z Tobą filmem, który obejrzałam jakiś czas temu - „Tully” (zwiastun). W roli głównej Charlize Theron (dla mnie uosobienie kobiecości - uwielbiam na nią patrzeć), jako mama dwójki dzieci, z trzecim pod sercem. Zmęczona, sfrustrowana, znerwicowana, decyduje się na skorzystanie z pomocy niani, która wspiera ją w nocnej opiece nad niemowlakiem - usypia, kołysze, podaje do karmienia, itd. Pomiędzy główną bohaterką - Tully, a nianią, tworzy się bliższa więź, coś zaczyna zmieniać się zarówno w niej samej, jak i w jej relacjach z rodziną. I mogłoby się wydawać, że to tylko taka opowiastka o przeciążonej mamie trójki małych dzieci, ale w rzeczywistości tak nie jest… To opowieść o kobiecie, która poszukuje siebie, na nowo odkrywa co jest dla niej ważne, czego pragnie, za czym tęskni. Która powraca do dawnej siebie, aby odnaleźć siebie w teraźniejszości, choć nie jest to podróż łatwa i bezbolesna… Ale na pewno, niosąca nadzieję na przyszłość - w zgodzie z tym, kim Tully jest teraz.

Czytaj dalej...



A ja żem jej powiedziała...

Opublikowano: 12.06.2018 w Blog | Inspiracje

Czytam “A ja żem jej powiedziała…” Nosowskiej i mój śmiech miesza się ze wzruszeniem… Kasia do nas i dla nas - z ciepłem, humorem i miłością o sobie, o życiu. <3 A to fragment tej książki:

Czytaj dalej...


Dekalog Gestalt

Opublikowano: 28.05.2018 w Blog | Inspiracje

Dla wielu z Was nie jest tajemnicą, że przygotowuję się do wkroczenia na terapeutyczną ścieżkę w nurcie Gestalt, który stał się jakiś czas temu bardzo bliski mi i osobiście i zawodowo… Dlaczego? Zobaczcie sami - wklejam “Dekalog Gestalt” Claudio Naranjo:

Czytaj dalej...