Opublikowano: 05.08.2016 w Blog

Już tylko kilkanaście godzin dzieli mnie od kolejnego wakacyjnego wyjazdu. Jutro wieczorem zobaczę znów polskie morze. :) Jadę odpocząć, pobyć z Rodziną i nasycić się nadmorskim, a potem kaszubskim pięknem. Pisząc „odpocząć” mam na myśli głównie „detoks” od domowych obowiązków. Przez najbliższe dwa tygodnie nie będę więc prała, gotowała (to jednak najczęściej dla mnie przyjemność), sprzątała. Nie będę czyściła, zamiatała, odkurzała. Nie mam też zamiaru pracować. Moja skrzynka mailowa i telefon będą przez ten czas wyłączone. Cieszę się bardzo na ten czas. :)

Co chwila spotykam teraz kogoś, kto z urlopu właśnie wrócił albo niebawem się na niego wybiera. Z opalenizną, miłymi wspomnieniami, mnóstwem zdjęć, czasami kilkoma dodatkowymi kilogramami (albo wręcz przeciwnie :)). Jak to ktoś jeszcze przed urlopem, to najczęściej z jakimiś planami, ale bywa też, że bez konkretnych pomysłów na ten czas. Jedno, co powtarza się przy okazji rozmów o urlopach, jak mantra, to właśnie słowo „odpocząć”.

Czy naprawdę jest tak, że większość z nas jest tak potwornie zmęczona? A jeśli tak, to dlaczego? Co dzieje się w naszym życiu/co same sobie robimy, że jesteśmy/bywamy tak pozbawione energii?

Zaglądam do „mojego ogródka” i szukam odpowiedzi na te pytania. I widzę, że najbardziej jestem zmęczona wtedy, gdy (kolejność przypadkowa):

  • Za dużo pracuję/siedzę przed komputerem
  • Jestem z moją Córką i troszcząc się o jej potrzeby, niedostatecznie dbam o swoje
  • Robię kilka rzeczy naraz
  • Za długo/zbyt intensywnie sprzątam dom
  • Nie daję sobie czasu na odpoczynek ciała i umysłu, czyli w moim wypadku, np. ruch na świeżym powietrzu, basen, spacer, bujanie się w hamaku, słuchanie muzyki
  • Brakuje mi chwil, w których jestem sama ze sobą
  • Snuję rozmyślania o przyszłości w czarnych barwach albo nadmiernie analizuję to, co już się wydarzyło
  • Rozmawiam z ludźmi, którzy są negatywnie nastawieni do świata/do innych ludzi/do mnie

I to moje zmęczenie jest najczęściej zarówno fizyczne, jak i psychiczne. A jak taka lista wyglądałaby u Ciebie?
Zastanów się, czy naprawdę musisz te wszystkie rzeczy robić? Czy z niektórymi sprawami musisz zostawać sama? Czy naprawdę musisz się śpieszyć i obarczać wieloma zadaniami naraz?

Nie wszystko da się zmienić i nie o to tutaj chodzi, ale na pewno możemy spróbować coś zrobić z naszym zmęczeniem. Przykład teraz mi najbliższy: mamy małe dziecko i to naturalne, że opiekując się takim biegającym jedno-dwulatkiem, dopada nas w którymś momencie zmęczenie. Ale może mogłybyśmy zdrzemnąć się chwilę wtedy, gdy nasze dziecko śpi w ciągu dnia albo ktoś mógłby bardziej wesprzeć nas w opiece nad nim? A może mogłybyśmy jakoś postarać się o to, żeby częściej gdzieś wyjść samej, czy z mężem/przyjaciółką albo zrobić coś fajnego dla siebie poza domem?

Tak naprawdę, niezależnie od Twojego źródła zmęczenia, możesz poszukać jakiś rozwiązań. Poza różnymi działaniami (a czasem ich porzuceniem), inną organizacją czasu, czy zewnętrzną pomocą, na jedno zawsze mamy wpływ: to nasze podejście do codzienności, do samego zmęczenia i naszych zadań. I nagle może okazać się, że w zwykłym dniu udaje nam się odsapnąć i nabrać sił, że nie wszystko, co sobie zaplanowałyśmy, koniecznie musi być zrobione i to "na wczoraj". Że dużo i szybko niekoniecznie oznacza lepiej. I że przejściowe zmęczenie jest czymś normalnym, a po nim zawsze znajduje się dla nas czas i miejsce na odpoczynek. Takie małe „urlopy” każdego dnia. Da się? No da się, da.

Chroniczne zmęczenie, trwanie od snu do snu, ciągłe odliczanie dni do weekendu, urlopu – dla mnie to bardzo smutna wizja... W końcu na ile dni w roku można wyjechać na urlop, a z ilu składa się nasze zwyczajne, codzienne życie?