Opublikowano: 12.09.2014 w Blog | Newsletter

Witaj,

przerywam to pasmo kilkutygodniowego milczenia. Nie odzywałam się, bo lipiec był dla mnie czasem zupełnego zatrzymania, wyciszenia i odpoczynku. Wypełniony spotkaniami z bliskimi, przyjaciółmi, podziwianiem piękna naszego kraju, smakowaniem wszystkimi zmysłami. Zawiesiłam część moich działań, zupełnie wyhamowałam. I co?

Jestem teraz spokojniejsza, nabrałam dystansu do pewnych spraw, moich małych i dużych „chciejstw”. Czuję się oczyszczona i zregenerowana, odnowiły się moje fizyczne i duchowe siły.

Ciekawa jestem, jak ten letni czas upływa Tobie. Ile było teraz w Twoim życiu pędu, działania, a ile zwykłego „bycia”? Tak po prostu, tu i teraz, z tym, co się pojawia w danej chwili.
Jak spędziłaś albo spędzasz swoje wakacje? Jak się czujesz?

Pisząc te słowa, wraca do mnie myśl, jak nieraz wytrwale pielęgnujemy w sobie przekonanie, że coś koniecznie musimy, że taka, czy inna zmiana powinna teraz zajść w naszym życiu, że właśnie teraz coś MUSI się zadziać. Próbujemy na wszelkie możliwe sposoby, wpadamy w wir działania, siłujemy się, walczymy, a efekty wciąż mizerne. Tylko co raz bardziej uchodzi z nas moc i energia, a z każdym dniem, wzrasta zmęczenie i frustracja, że znowu się nie udało.

Znasz to? Ja bardzo dobrze.

Jak wyjść z tego zaklętego kręgu chcenia, działania i lądowania bez siły z poczuciem, że to wszystko nie ma sensu?

„Sposobów” na to jest wiele. Uruchom wizję tego, czego pragniesz, wzmocnij wiarę w siebie i swój sukces, wytycz cele, stwórz plany działania, rusz z miejsca. Jasne. To takie typowo „coachingowe” podejście i naprawdę działa. Ale to nie wszystko, co możemy zrobić…

Jest jeszcze jeden, „magiczny” sposób, który polega na tym, żeby… przestać robić. Nie, nie pomyliłam się pisząc to. PRZESTAĆ robić. ODPUŚCIĆ sobie, poluzować. I zobaczyć, co będzie się działo.

Nagle, może okazać się, że:
A. to czego tak bardzo chcesz, tak naprawdę nie jest dla Ciebie ważne.
B. już osiągnęłaś to, na czym Ci zależało, ale w tym całym zamieszaniu nie zauważyłaś tego.
C. gdy zaniechasz swoich gwałtownych działań, nerwowych posunięć, tego całego starania, to czego pragniesz, zaczyna stawać się rzeczywistością.

Zaskoczona?

To tak, jakbyśmy trzymały to swoje pragnienie w mocnym, kleszczowym uścisku. Ściskamy, dusimy, wykonujemy wszystkiego niezbędne zabiegi. A ono nic… Nawet nie drgnie, nic się nie zmienia, nie ma ruchu w żadną stronę, bo jak niby miałoby wyrwać się z tak silnego uchwytu?

Czasem chodzi właśnie o to zatrzymanie, odpuszczenie, uwolnienie tego uścisku. O łyk świeżego powietrza i nagły, niespodziewany ruch, który przynosi to, na co tak długo z utęsknieniem czekałyśmy.

Nieraz to najlepsze, co możemy zrobić, to przestać tyle robić. I wtedy dopiero zaczyna się dziać…