
Niedaleko mojego domu jest niezwykły park, który nazywa się "Park Pokoju". Dlaczego niezwykły? Bo to jednocześnie park i cmentarz, na którym pochowani są niemieccy żołnierze, którzy polegli na Dolnym Śląsku w okresie II wojny światowej.
Lubię odwiedzać to miejsce. O tej porze roku, dużo tam kolorowych liści, już opadłych z drzew, na gałązkach uschnięta jarzębina, gdzieniegdzie delikatne nitki "babiego lata". I wszystko mówi tam teraz o przemijaniu, odchodzeniu, zmierzchu życia.
Za każdym razem, gdy tam jestem, raz jeszcze uświadamiam sobie to, że moje życie nie będzie trwało wiecznie. I to nadaje zupełnie inną perspektywę mojej codzienności, każdej chwili, która trwa, moim relacjom z innymi ludźmi. W sercu mam wdzięczność za to, że żyję, że jestem, a w głowie pojawiają się pytania:
Czy żyję w pełni, na miarę moich możliwości i mojego powołania?
Czy jestem na co dzień tą osobą, którą jestem w głębi swojego serca?
Co tak naprawdę jest ważne w moim życiu, co nadaje mu sens?
Odpowiedz sobie i Ty na nie w szczerości, odwagi.
P.S. Na zdjęciu zasuszony bukiecik - znaleziony podczas ostatniego spaceru po tym parku.