Opublikowano: 04.11.2015 w Blog

Miarą naszych lat jest lat siedemdziesiąt
lub, gdy jesteśmy mocni, osiemdziesiąt;
a większość z nich to trud i marność:
bo szybko mijają, my zaś odlatujemy.

Naucz nas liczyć dni nasze,
abyśmy osiągnęli mądrość serca.
(Ps 90, 10; 12)

Nie słyszałam wcześniej o Ani Szymczak. Dziś w przychodni, w której byłam, zobaczyłam plakat z informacją, że szukają dla niej i innych potrzebujących, potencjalnych dawców szpiku i komórek macierzystych. Przeczytałam jej krótką wypowiedź, popatrzyłam na zdjęcie z Córką. I zdecydowałam. Tak, pojadę w sobotę zarejestrować się jako dawca. Dla Ani, dla Innych.

W drodze do domu usłyszałam w radio, że Ania już nie żyje, zmarła wczoraj wieczorem…

Temat śmierci towarzyszy mi od jakiegoś czasu. To nie tylko to, że były Zaduszki. Może moje zbliżające się okrągłe urodziny tak zmuszają do refleksji?
Umieranie - to ponoć takie niemodny teraz temat, a nawet tabu. Żyjemy w świecie, gdzie tak wiele osób stara się przedłużyć za wszelką cenę swoją młodość, gdzie powszechnie nie szanuje się życia poczętego, ale też zmarłych (w Szwecji blisko 45% urn z prochami nie jest odbierania przez bliskich), gdzie giną w wojnach, czy w drodze do swojego „raju”, niewinni ludzie. Czy w takim świecie jest miejsce na mówienie o śmierci? Według mnie tak, może nawet jeszcze bardziej niż kiedykolwiek. A można opowiadać o niej tak normalnie, bez patosu, z humorem i z nadzieją, jak np. robi to chory na raka mózgu „onkocelebryta” ksiądz Jan Kaczkowski.

Jakie są Twoje skojarzenia ze śmiercią? Może lęk, smutek, odraza? A może zupełnie coś innego?
Wiele z nas boi się mówić, a nawet myśleć o śmierci. Ten lęk jest w nas wpisany, wyryty w naszych sercach. Poza pewnymi wyjątkami, chcemy żyć, choćby to życie dawało nam mocno w kość. Z relacji osób, którym nie udało się popełnić samobójstwa przebija jedno – w ostatniej chwili świadomości, tak naprawdę, nie chcieli umierać.

Jak można oswajać swój strach przed tym, co nieuniknione? Śmierć – to przecież jedyna pewna rzecz, jaka nas czeka. Ona była, jest i będzie.
Daj sobie czas na spotkanie z tym tematem, nawet, jeśli Cię od niego odrzuca. Dwa sposoby, moje propozycje na pobycie ze śmiercią - z Twoją śmiercią:

napisz swoje epitafium, które chciałbyś/chciałabyś, żeby pojawiło się na Twoim grobie. W kilku prostych słowach, zdaniach;

stwórz mowę pożegnalną, którą ktoś bliski Ci, mógłby przeczytać na Twoim pogrzebie.

Trudne? No niełatwe. Ale naprawdę warto. Spróbuj. Sama robiłam te zadania i wracam co jakiś czas do moich zapisków. Co mi to daje? To uderza mnie, jak obuch w głowę, wyjaskrawia cel mojego życia i pozwala lepiej skupić się na tym, co naprawdę istotne. Docenić skarb życia, jaki w sobie noszę.

Jest jeszcze coś, dla mnie, najważniejszego - świadomość, że nasze życie jest wieczne, że tutaj na ziemi, to tylko jeden z etapów. Że po śmierci dalej jest życie i to wspaniałe. Mocno trzymam się tej wiary – to z niej czerpię nadzieję, siłę i poczucie sensu. Przez te dni szczególnie doceniam to kim jestem, jaka jestem, z kim żyję, co mam. Myśl, że to wszystko jest tylko na jakąś chwilę, po której czeka na mnie wieczność sprawia, że bardziej cieszę się każdą sekundą. Pozwala lepiej wykorzystywać czas i angażować się w to, co jest dla mnie ważne i co prowadzi do mojego życiowego celu.

Taka oczywista oczywistość na koniec - to życie naprawdę szybko mija. Ania Szymczak miała tylko 34 lata.

A co będzie potem, już po śmierci? Miej nadzieję.

P.S. Akcja rejestracji potencjalnych dawców szpiku jest nadal kontynuowana – Ty też możesz się włączyć.