
Czara frustracji, zniechęcenia, zmęczenia sytuacją, w której jesteśmy, zaczyna się przelewać.
Jest nam co raz ciężej wstać rano i zabrać się za cokolwiek. Tak po ludzku, nie chce się nic. Praca przestała nas cieszyć, związek, w którym jesteśmy, już nie daje szczęścia, nasze wysiłki spełzają na niczym. Mamy poczucie, że spadamy, jak po równi pochyłej, uchodzi z nas powietrze, ulatuje energia.
Coś w środku mówi nam, że nie jest w naszym życiu tak, jak być powinno, że czegoś w nim brak. Mijają kolejne miesiące, a nic się nie zmienia. Stagnacja, marazm, przestój...
Znasz to? Ja tak. To część mojej własnej historii, a także ludzi, których spotkałam na swojej drodze. O, jak trudno nam wtedy znaleźć w sobie siłę, żeby iść dalej, jak wiele w nas w takich momentach niezgody, smutku, niepokoju, wątpliwości. I... jakim błogosławieństwem może być dla nas ten stan. Myślałaś kiedyś o tym w ten sposób?
To właśnie wtedy dobija się do nas to, co naprawdę jest dla nas w życiu ważne. Wtedy najpełniej wychodzą na światło dzienne nasze niespełnione potrzeby, aspiracje, pragnienia, tęsknoty. Nasze prawdziwe "ja" woła w ten sposób po to, abyśmy je zauważyły i w końcu pozwoliły mu zaistnieć.
W takich chwilach możemy zdecydować, czy odpowiemy na to wezwanie i coś zmienimy w sobie i w naszych życiu, czy nadal będziemy tkwiły w tym samym punkcie.
Jeśli tak się czujesz, to właśnie stoi przez Tobą kolejna szansa. Możesz przyjąć to, co się z Tobą dzieje, a z tego doświadczenia, które wydaje się być uciążliwym "przystankiem" na drodze, wyciągnąć dla siebie to, co najlepsze - świadomość tego, kim tak naprawdę jesteś, moc i odwagę do tego, aby stać się tym, kim jest Ci przeznaczone być.
Możesz podnieść się z każdej sytuacji, trudne momenty w swoim życiu potraktować, jak dar - to kwestia wyboru.
Co wybierasz?