Witaj!
Nie pisałam do Ciebie przez ostatnie dwa miesiące, co nie oznacza, że cały czas odpoczywałam. :) Lipiec upłynął mi dosyć intensywnie, bo odbywałam staż w szpitalu psychiatrycznym, pracowałam też w swoim gabinecie we Wrocławiu, gdzie od połowy czerwca, obok life coachingu, prowadzę także psychoterapię. W sierpniu, obok spotkań rodzinnych i relaksowania się w codzienności, wyjechałam na kilka dni z rodziną do Doliny Baryczy, no i przygotowywałam się do warsztatu w „W drodze do siebie”. Ten długo wyczekiwany przeze mnie warsztat w Kotlinie Kłodzkiej odbył się na początku września, zostawiając ciepły ślad w moim sercu i w pamięci. Jest początek października, a ja niedawno wróciłam z drogi od miejsc z dzieciństwa, przez krajobrazy znad Buga, na Krakowie kończąc, gdzie po wakacjach kontynuuję naukę w Szkole Psychoterapii Gestalt. Widać więc jak na dłoni, że działo się u mnie ostatnio i to pod wieloma względami. :) A jak Ty przeżywałaś te letnie miesiące? Czego ważnego doświadczyłaś?
Moje przeżycia i myśli z ostatniego czasu, stały się dla mnie źrodłem inspiracji do tego, aby napisać dziś co nieco o lęku. We mnie samej lęk bywa obecny, tlił się ostatnio mocniej, m.in. wtedy, gdy miałam rozpocząć praktykę w szpitalu psychiatrycznym. Nigdy nie pracowałam w takim miejscu, słyszałam różne negatywne opinie o takich placówkach, nie wiedziałam, jak sobie tam poradzę, obawiałam się, jak ja i moja rodzina przeżyjemy przez kilka tygodni moje kilkudniowe wyjazdy, itd… Moja głowa tworzyła jakieś wyobrażenia, ale ja starałam się świadomie je odrzucać i skoncentrować na doświadczeniu tego, co będzie. To, co wydarzyło się we mnie w tym miejscu, w kontakcie z pacjentami i personelem, pokazało mi, jak wiele z moich wizji okazało się zupełnie nieprawdziwych. Czułam się tam bardzo dobrze, oczywiście przeżywając też trudne emocje, ale w zgodzie na nie, z wdzięcznością za możliwość bycia tam i spotkań, rozmów z ludźmi, którzy zechcieli się przede mną otworzyć.
Lęk jest nakręcany często przez nasze wyobrażenia, interpretacje, oceny, projekcje - nasze myśli. Bywają zupełnie nieracjonalne i mało prawdopodobne albo zbudowane są na jakiś wcześniejszych doświadczeniach, czy przekonaniach, które nieraz „kupiłyśmy” od innych. Różnie to bywa, ale zawsze w momencie, gdy odczuwamy lęk, obawy, niepokój, warto zatrzymać się na chwilę i wsłuchać w to, co do nas mówi. Czy boję się, bo moja wyobraźnia podsuwa mi jakiś scenariusz rodem z filmu fantasy, który spokojnie mogę odrzucić, czy może w danej sytuacji jest coś w związku z czym odczuwam lęk i czemu dobrze byłoby się przyjrzeć? Na przykładzie, choćby nawiązywania damsko-męskiej relacji albo w ogóle jakiejś relacji, w której właśnie to co czuję, to jakiś niepokój, strach. Mogę zignorować te uczucia, czy zaprzeczyć, że je odczuwam. Mogę złościć się na nie, starać się z nimi walczyć. Mogę też poddać się im, pozwolić na rozgoszczenie w sobie i decydowanie o moich zachowaniach. Mogę też zauważyć je bez oceniania i przyjąć jako coś, w czym ukryty jest dla mnie jakiś przekaz, jakaś prawda o mnie.
Boję się, bo… Może zostałam kiedyś przez kogoś ważnego zraniona, porzucona i boję się, aby to się nie powtórzyło? Może ta nowopoznana osoba przypomina mi kogoś przed kim kiedyś czułam lęk? Może mój lęk chroni mnie przed pozwalaniem, aby inni przekraczali moje granice? Może reaguję lękowo, bo w kontakcie z tą osobą uruchamiają się jakieś moje obrony, mechanizmy, dzięki którym kiedyś poradziłam sobie w dzieciństwie? A może noszę w sobie lęk na co dzień albo on zawsze pojawia się wtedy, gdy chcę z kimś zbudować relację, a więc jego źródła leżą pewnie w przeszłości (mojej albo mojej rodziny, przodków), są możliwe do odkrycia i przepracowania.
Czego Ty najbardziej się boisz? Lęk, jak każda emocja, to zawsze jakaś energia w ciele, ale też informacja o Tobie, o Twoich potrzebach. Od Ciebie zależy, co z nią zrobisz. Daj lękowi swoją uwagę. Pozwól mu przemówić, wsłuchaj się w to, co ma Ci do powiedzenia. Jest w Tobie nie bez powodu. Posłuchaj…