Opublikowano: 13.06.2016 w Blog | Newsletter

Witaj,
nie pisałam przez dłuższy czas, aż tu niespodziewanie, przyszło lato i powala mnie codziennie swoim pięknem, zapachami, kolorami. Smakami długo wyczekiwanych truskawek, rabarbaru, szparagów.
Dwa ostatnie miesiące, od wiosny do lata, minęły mi szybko, nawet bardzo szybko. I wypełnione były, jak to w życiu, jasnymi i ciemnymi barwami - od radości aż do smutku. Za mną już dwa wspaniałe zjazdy w Krakowie, w Programie Pomocy Psychologicznej w ujęciu Gestalt, w którym uczę się od kwietnia. Dłuższe i krótsze wyjazdy, wycieczki i urlop w moich ukochanych Bieszczadach, ale też pogrzeb kogoś z Rodziny…
Zainspirowana niesamowicie podejściem Gestalt, jeszcze większą uwagę zwracam na to, na ile jestem „tu  i teraz”, w doświadczaniu tego, co dzieje się we mnie i dooko, a na ile karmię się swoimi wyobrażeniami i interpretacjami. I do tego samego chciałabym dziś zaprosić Ciebie.

Przywołaj jakąś niedawną, emocjonującą i w jakiś sposób trudną dla Ciebie sytuację (może być w relacji z kimś, ale niekoniecznie).
Co poczułaś w pierwszej chwili?
Co sobie pomyślałaś?
Jak zinterpretowałaś tę sytuację/ zachowania drugiej strony?
Jakie emocje pojawiły się w Tobie w wyniku tego, co wytworzyła Twoja głowa?
Jaka była Twoja reakcja?
Jak zakończyła się ta sytuacja?

Oczywiście nie da się odejść od interpretacji i ocen i one też są potrzebne - w końcu nadają przecież znaczenie naszym doświadczeniom i upraszczają życie. Ważne jest to, żeby nie wzięły góry nad tym, co rzeczywiście się wydarza. Żeby nasz umysł, który zna wiele sztuczek i mechanizmów obronnych, nie oszukiwał nas i nie programował naszego życia. Tak łatwo jest wpaść w koleiny znanych schematów reagowania…
Zobacz, co Tobie „zrobiły” interpretacje/oceny/wyobrażenia w tej sytuacji, której przed chwilą się przyglądałaś.

Porównaj teraz dwa zdarzenia:
Ktoś prawie wcale nie patrzy mi w oczy podczas rozmowy.
Myślę sobie: „Co za niewychowany/ nieśmiały/ dziwny człowiek”, „Ignoruje mnie, nie szanuje”, „Pewnie gadam bez sensu”, itd.
Moje emocje: złość, smutek, strach, niepokój…
Moja reakcja - traktuję swoje myśli, jak fakty i „z automatu”: ucinam rozmowę, a może zamykam się w sobie i przestaję mówić albo krzyczę i otwarcie go/ją krytykuję…
Finał: tutaj możesz puścić wodze swojej wyobraźni...

A mogłoby być np. tak:
Ktoś prawie wcale nie patrzy mi w oczy podczas rozmowy.
Zauważam moje emocje i odczucia z ciała: jestem niespokojna, poirytowana, robi mi się ciepło.
Myślę sobie: Ok, widzę, że on/ona unika kontaktu wzrokowego ze mną. To jest fakt.
Co robię? Decyduję się powiedzieć o swojej obserwacji, odczuciach i potrzebach i poczekać na odpowiedź drugiej strony. A może po prostu zapytać co się u niego/niej dzieje, czy powiedzieć co widzę, zamiast zatapiać się w swoich domysłach?
Finał: możliwe są różne scenariusze - z doświadczenia wiem, że dużo bardziej konstruktywne, niż w wersji numer jeden.

Przeczytałam kiedyś takie słowa, już nie pamiętam, kto był ich autorem, że życie to coś, co wydarza się wtedy, gdy jesteśmy zajęci rozpamiętywaniem przeszłości i snuciem planów na przyszłość. Dużo prawdy jest w tym zdaniu, nie sądzisz?
Całe życie można przeżyć tkwiąc w różnego rodzaju rozmyślaniach „na temat…”, zamiast doświadczać, czuć, smakować to, co właśnie jest. Można zamartwiać się na zapas, „czytać w myślach” innych, domyślać się, co o nas myślą, zamiast czerpać radość z życia i relacji z ludźmi. Całe życie można cierpieć i dawać się zwodzić przez swoje fantazje i interpretacje. Ale czy nie szkoda na to czasu...?