Opublikowano: 29.02.2016 w Blog | Newsletter

Witaj,
jakby nie było, po raz pierwszy w 2016 roku (nie licząc krótkiego styczniowego maila z zaproszeniem na spotkanie „Kobietnika”). Jakie było dla Ciebie te pierwsze półtora miesiąca nowego roku? Ja mam wrażenie, że ledwo styczeń się rozkręcił, a tu już luty przyszedł, żeby zaraz zrobić miejsce marcowi – miesiącu moich urodzin (no i Marysi też :)).

Sporo było ostatnio o marzeniach, celach i planowaniu tych najbliższych miesięcy. Krzyczały o tym blogi, magazyny, artykuły, to przebijało w rozmowach. Ten temat pojawił się także na styczniowym „Kobietniku”, gdzie tworzyłyśmy swoje mapy marzeń, starając się przy tym jakoś „okiełznać” nasze finanse – wszak przyznasz, że do spełnienia niektórych pragnień kasa jest potrzebna, prawda? Ale zaczęłyśmy od przewrotnego pytania: Czy w ogóle warto określać swoje cele i planować? Wniosek z naszej rozmowy był taki, że owszem, warto i jest to potrzebne, ale bez przesady. No bo przecież musi być też miejsce na spontan, prawda? :)

Tutaj się pochwalę, że u mnie na polu realizacji celów mega sukces – pod koniec lutego nareszcie będę miała swoją wymarzoną prowansalską kuchnię! (czekałam na nią ponad cztery lata). Już widzę te smakowite ciasta i chleby, równo poukładaną porcelanę i lawendę na parapecie. :) A i jeszcze jedna bardzo fajna rzecz się ostatnio u mnie wydarzyła – ukazał się wywiad ze mną na blogu „Tajemnice Portmonetki”. Ania Kotarba, autorka bloga, pytała mnie o to, jak wyglądała moja droga do przekucia swojej pasji w sposób na życie i biznes.

Ania napisała we wstępnie naszej rozmowy, że jest o „prowadzeniu biznesu z pasją, życiu w zgodzie ze swoimi wartościami i wytrwałości w dążeniu do celu”.
I te ostatnie słowa przykuły moją uwagę. Ja wytrwała? No chyba muszę przyznać, że tak, a przynajmniej, bywam. I naprawdę, bez wytrwałości i konsekwencji jakoś nie wyobrażam sobie tego, jak można spełniać swoje mniejsze i większe marzenia. Nie myśl od razu o jakimś mega dużym celu (czyli marzeniu przekutym w konkret), jak budowa sierocińca w Afryce, wychowanie dziesiątki dzieci, zbudowanie biznesowego imperium, czy cokolwiek innego (w to miejsce wstaw swój „duży” cel, pragnienie). Pomyśl o czymś mniejszym, co może już od dłuższego czasu jest z Tobą. Dla mnie to ostatnio dokończenie albumu ze zdjęciami mojej Córki, który rozpoczęłam tworzyć na warsztatach scrapowych. Leży sobie i czeka, aż się nim zajmę. A co to jest dla Ciebie?

Czasem takie drobne rzeczy, marzenia, cele potrafią być z nami bardzo długi czas. Chcę nauczyć się fotografować. Chcę zwiedzić jakiś kraj albo wybrać się na samotny wyjazd w góry. Chcę schudnąć pięć kilo, zacząć biegać, czy regularnie chodzić na fintess. Chcę założyć ogród, wyremontować łazienkę, znaleźć inną pracę. Chcę poprawić relację z kimś dla mnie ważnym, chcę nauczyć się jakiegoś języka, zrealizować super projekt, dokończyć czytanie książki, itd. .. Chcę… I na chceniu się kończy. Dlaczego?

Bardzo często nie dlatego, że to nie jest dla Ciebie tak naprawdę ważne. I nie dlatego, że nie masz na to czasu, siły, talentu, wiedzy, umiejętności, czy jeszcze czegoś. I nawet nie dlatego, że nie podejmujesz żadnego działania. Nie, to niekoniecznie o to chodzi. Wiesz dlaczego Twoje pragnienia spalają na panewce? Bo je porzucasz. Bo zniechęcasz się przy kolejnych niepowodzeniach. Bo wydaje Ci się, że to, czego chcesz się nie uda, że nie będzie wystarczająco dobre. Że to jest za trudne, trzeba w to włożyć zbyt wiele wysiłku. Bo boisz się całej masy rzeczy i reakcji ludzi. Bo wątpisz w to, że odniesiesz sukces. Skąd wiem? Sama na różnych etapach swojego życia, z całej masy powodów, opuściłam wiele swoich marzeń i celów, które są dla mnie bardzo znaczące, a w sercu odzywała i odzywa się tęsknota za nimi…

Jakie marzenie/cel/pragnienie/potrzeba czekają na Ciebie, bo naprawdę tego chcesz i to naprawdę jest dla Ciebie ważne?
Co możesz z tym zrobić?
A co decydujesz się zrobić?

Na koniec jeszcze kilka zdań ze wspomnianego wywiadu, które odnoszą się zarówno do działalności zawodowej, biznesowej, jak i każdej innej:
„Rozpoczynając swoją działalność, pamiętaj, że nie musisz i nie będziesz mieć stuprocentowej pewności, że to wypali. Lęki, obawy, wątpliwości – to naturalne. Pozwól sobie na błędy, sprawdzanie, testowanie, ewentualną porażkę, bo to się może przytrafić. I potem na tej drodze, to jest kolosalnie ważne, bądź wierna sobie, swoim postanowieniom i wytrwaj pomimo kryzysów, trudności, zwątpień. Nie porzucaj, tego co sobie zamierzyłaś, tylko trwaj. Bo owoce mogą zaraz przyjść.”

I tu nie chodzi o ślepe trzymanie się swoich „chciejstw”, czy uparte dążenie do celu, gdy po drodze zmienia się cała masa okoliczności i pewne rzeczy tracą na znaczeniu, ale o wierność sobie, swoim decyzjom i konsekwencję w działaniu. Bo to wszystko kształtuje nasze dziś i jutro, i to, jak będzie wyglądało nasze życie za tydzień, miesiąc, rok, dziesięć lat…